Ósmy dzień Adwentu.

Ks. Rafał Ziemann

Pytam siebie, czy wyszedłem na pustynię, aby zbudować autostradę komunikacji z Bogiem i braćmi, po której popłyną moje pragnienia i przyjdzie Jego Słowo. Czy jest to w ogóle możliwe? A może to sprzeczność – droga na pustyni? Nawet, jeśli jest to metafora odnosząca się do świata niewidzialnego, to, po co komu jakaś droga w miejscu najmniej stosownym?

Znam siebie. Myśli moje, plany, są tam gdzie jest mi wygodnie i łatwo, gdzie mogę zapanować, gdzie są dogodne rozwiązania, gdzie czuję się mocny. Ale - Czyżbym chciał kochać Boga, który jest na miarę moich oczekiwań albo pójść do nieba, które wymyśli moja głowa? Dlatego potrzebuję pustyni. Wyjść z moich oczekiwań, pozostać w ciszy, poczekać i posłuchać-  to tak, jakby spędzić chwile na pustynnej przestrzeni.

Do takiej postawy zachęca mnie dziwny, ale ostatecznie pociągający człowiek - Jan z pustyni. Pociągający nie wyglądem, ani proponowanym menu, ale spokojem, który wypływa z Jego słów: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów” (Mk 1,7). Na pustyni odkrył Mocniejszego i był Mu posłuszny.

Czy jest mi potrzebny „mocniejszy ode mnie”? Kiedy adorujemy siebie w swoich myślach, pozostajemy tylko ze swoją siłą, a więc bardzo słabi, narażeni na atak, utratę sił i porażkę. Patrz na Mocniejszego, On jest źródłem, widzi naszą nędzę i chce jej zaradzić.

Bóg jest zawsze w drodze do nas. „Niektórzy są przekonani – mówi św. Piotr - że Pan zwleka - ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce, bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia” (2P 3,9). Przeszkody w komunikacji są po mojej stronie: wyboje oskarżeń i buntów, zakręty i urwiska grzechów, wyniosłe góry - przejawy pychy, doliny zniechęceń, lenistwa, oziębłości… Izajasz mówi: „Niech się podniosą wszystkie doliny, a wszystkie góry i wzgórza obniżą” (Iz 40,4) a Jan z pustyni – również za Izajaszem - woła: „Przygotujcie drogę Panu, Jemu prostujcie ścieżki” (Mk 1,3).

Centralna postać dzisiejszej Ewangelii, ostatni prorok Starego Przymierza, Jan Chrzciciel, dosyć dokładnie powtórzył słowa proroka Izajasza sprzed kilkuset lat. Wybrany przez Boga, by być bezpośrednim poprzednikiem obiecanego Mesjasza, nie bawił się jednak w dyplomatę i nie ubierał zapowiedzi w piękne słowa. Bo pustynia na której żył, pościł, modlił się i nauczał nie wychowuje dyplomatów. Bo pustynia wychowuje ludzi twardych, dla których tak znaczy tak, dla których białe to białe, którzy nie bawią się w zawiłe subtelności, nie dzielą włosa na czworo, którzy nie szukają klucza do drzwi, tylko je wyważają. Dlatego Jan nie owija w bawełnę, co nas, przyzwyczajonych do innego języka, może odrobinę razić. Dlatego słowa przez niego wypowiadane są tak twarde i jednoznaczne. Dlatego stawia prostą alternatywę: jesteś „za” albo „przeciw”. I pomimo twardości słów, a może właśnie dzięki temu, przychodzi do niego cała Jerozolima i Judea. I pyta. A pytając, otrzymuje jasną odpowiedź. I słyszy słowa od człowieka pustyni, ubranego w wielbłądzią skórę, żywiącego się miodem: Nawróćcie się! Zacznijcie żyć prawdą, niech wasze „tak” naprawdę znaczy „tak”. Skończcie z krętymi ścieżkami, z obłudą, matactwem, fałszem, udawaniem. Zmieńcie serca, a nie tylko zewnętrzne dekorację.

 Po 2000 lat wciąż słychać to wołanie. Po 2000 lat wciąż potrzebujemy wstrząsu Adwentu i Janowych słów. I może nawet myślimy – znowu o pokucie i nawróceniu. Warto więc włożyć kij w mrowisko. I powstaje proste pytanie, alternatywa dla każdego z nas. Czy te zbliżające się szybko święta to będzie prawdziwe chrześcijańskie Boże Narodzenie czy też laicka Gwiazdka? Jeżeli zmarnujesz Adwent, słowo Jana nie przebije zatwardziałej skorupy przyzwyczajeń a wody Jordanu jej nie zmyją, przeżyjesz Gwiazdkę – bez brata, bez radości a najgorsze, że również bez Jezusa. Cóż po takich świętach? Druga niedziela adwentu, spędzona z Janem, daje nam możliwość odszukania wód Jordanu oraz zanurzenia w nich naszego poszukującego i potrzebującego poprawy serca. Obyśmy należeli do tych co nie tylko przyszli, ale też zrozumieli słowa posłańców, Izajasza i Jana; obyś odnalazł/a swój oczyszczający Jordan – w konfesjonale, Roratach, modlitwie, Słowie Bożym, bracie. A tym samym doczekał/a godziny, w której, jak powtórzył za Izajaszem św. Łukasz, wszyscy ludzie ujrzą zaofiarowane im zbawienie, spotkał Mesjasza i przeżył prawdziwe Boże Narodzenie.

Stowarzyszenie
CENTRUM OCHOTNIKÓW CIERPIENIA
Archidiecezji Gdańskiej
Ul. Wojska Polskiego 37, 83-000 Pruszcz Gdański

www.cocgdansk.pl   e-mail: biuro(a)cocgdansk.pl 
BANK SPÓŁDZIELCZY PRUSZCZ GDAŃSKI
40 8335 0003 0118 0253 2000 0001
Administracja strony: admin(a)cocgdansk.pl