EWANGELIA NA IV NIEDZIELĘ WIELKIEGO POSTU

 

ks. Rafał Ziemann

Ewangelia IV niedzieli Wielkiego Postu przedstawia część rozmowy Jezusa z Nikodemem. Tematem podstawowym jest zbawienie, które pochodzi z wywyższenia Jezusa, czyli z Jego krzyża. To podstawowe wydarzenie dla wiary, konieczne do życia wiecznego. Św. Jan widzi właśnie w tajemnicy krzyża moment prawdziwej chwały Jezusa, chwały miłości, która całkowicie objawi się w męce i śmierci. Paradoksalnie, w ten sposób krzyż – znak niepowodzenia, śmierci i potępienia – staje się znakiem odkupienia, życia i zwycięstwa. Dzięki wierze można stać się uczestnikiem zbawienia. Benedykt XVI naucza: „Bóg nie dominuje, ale kocha bez miary. Swojej wszechmocy nie wyraża w karaniu, ale w miłosierdziu i przebaczeniu. Zrozumienie tego wszystkiego oznacza wejście w tajemnicę zbawienia” (Homilia, 4.11.2010).

 

 Nawet pośród wewnętrznych ciemności Bóg zaprasza nas na drogę wiary. Jest to przestrzeń tych obszarów życia, które zostały szczerze oddane Bogu, ale jednocześnie są naznaczone ludzkimi słabościami i trudnościami. To zaproszenie na drogę wiary jest potwierdzeniem pierwszeństwa miłości Boga. Człowiek osądza sam siebie w tej mierze, w jakiej odrzuca propozycję miłości Boga. Bóg chce zbawienia każdego człowieka, nie zaś potępienia. „Są ludzie – często my także – którzy nie mogą żyć w świetle, ponieważ są przyzwyczajeni do ciemności. Światło ich oślepia, nie widzą. I my także jesteśmy w tym stanie, kiedy grzeszymy: nie możemy znieść światła. Wygodniej jest nam żyć w ciemności. (…) Ale najgorsze jest to, że (…) oczy duszy tak przyzwyczajają się do życia w ciemności, że ignorują, Czym jest światło” (Franciszek, Homilia, 22.04.2020).

Liturgia czwartej niedzieli Wielkiego Postu, zwanej Niedzielą Radości, przypomina nam o tym, że konieczne jest ciągłe odnawianie spojrzenia na wszystko, co nas otacza, i na nas samych. Post, który przeżywamy na progu wiosny, skłania nas do zastanowienia się nad sposobem patrzenia. Możemy koncentrować się na błocie wiosennych roztopów i narzekać na chłodne poranki, ale możemy też cieszyć się pąkami na drzewach i pierwszymi kwiatami oraz dziękować Bogu za ciepłe promienie słońca. Kiedy patrzymy na samych siebie, możemy dostrzegać przede wszystkim swoje ułomności i grzechy i załamywać się pod ich ciężarem, ale warto też zwracać uwagę na małe sukcesy odniesione w codziennym życiu i dziękować Bogu za każdy dobro, które mogliśmy wykonać. Trzeba się uczyć patrzeć dalej, a nie tylko koncentrować się na chwili obecnej. Nasza teraźniejszość musi być ciągle zanurzana w przyszłości: aby dobrze żyć dzisiaj, muszę pamiętać o celu, do którego zdążam.

Pan Jezus w nocnej rozmowie z uczonym Nikodemem tłumaczył mu, jak należy odczytywać znaki, które Bóg zostawia na drodze człowieka. I jak wiele zależy od właściwego odczytywania tych znaków każdego dnia. Przypomniał mu wydarzenie z czasów wędrówki narodu wybranego przez pustynię, kiedy to Bóg dopuścił na Izraelitów plagę jadowitych węży, ale równocześnie nakazał Mojżeszowi postawić wysoki pal i umieścić na nim podobiznę węża. Dla ocalenia od śmierci wystarczyło, aby ukąszony spojrzał z wiarą na węża. Chodziło nie tyle o prosty gest zwrócenia się do węża, ale o dostrzeżenie oczyma wiary mocy Bożej płynącej z wypełnienia tego łatwego nakazu. Ilu Izraelitów z tego skorzystało, nie wiemy. Autor biblijny mówi jednak, że wielu zmarło. Przez to przypomnienie Jezus przygotował Nikodema do odczytania ważniejszego znaku: wywyższenia Syna Człowieczego na drzewie krzyża. Ten znak jest konieczny, aby każdy miał życie wieczne. Możemy sądzić, że Nikodem zrozumiał naukę Jezusa, ponieważ widzimy go na Golgocie, gdy uczestniczy w pogrzebie Zbawiciela. Nie przeraził go krzyż, bo zrozumiał jego sens.

Jezus daje nam potrzebne światło do lepszego widzenia otaczającej nas rzeczywistości, ale jednocześnie z żalem dodaje, że człowiek często „nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków” (J 3,20). Niektórzy ludzie wolą trwać w ciemności, bo opowiadają się po stronie zła. Nie chcą światła, ponieważ boją się zobaczyć prawdziwy obraz własnego życia. Jak często znajdujemy się w sytuacji Izraelitów na pustyni skażonych jadem zła. Mamy postawiony przed sobą znak uzdrowienia, ale brak nam dobrej woli, aby na niego spojrzeć.

Kościół zaprasza nas w dzisiejszą niedzielę do radości, której źródłem jest Bóg i Jego wierna miłość. Uczy jednocześnie, że powinniśmy postarać się spojrzeć na siebie w świetle Bożej prawdy i zobaczyć sakramentalny znak Bożego przebaczenia, aby przyjąć łaskę, której Bóg pragnie nam udzielać, gdyż On nie męczy się nigdy hojnością wobec nas, która jest źródłem duchowej radości.

W jednej ze swych książek Bruno Ferrero opowiada historię małego chłopca, który przyniósł swojej mamie rachunek. Wyliczył w nim wszystkie wielkie i drobne rzeczy, które zrobił w domu w ciągu ostatniego tygodnia: porządek, wyniesienie śmieci, pomoc w sprzątaniu po posiłkach, buziak na dobranoc itp. Rachunek opiewał na kilkanaście złotych. Wręczył go mamie i czekał. Mama bez słowa kartkę przeczytała, a zamiast się złościć, na odwrocie bardzo szybko napisała swój „rachunek”. Sprzątanie, gotowanie, pranie, cerowanie, codzienna opieka, szczególnie w czasie choroby itd. Za cały okres życia wspomnianego małego chłopca. A co najdziwniejsze – rachunek opiewał na zero złotych. Syn przeczytał i mimo młodego wieku, szybko zrozumiał swoją pomyłkę.

„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.” – słyszeliśmy w odczytanej przed chwilą perykopie z Ewangelii według świętego Jana, we fragmencie rozmowy z Nikodemem. Będąc obrazem Boga niewidzialnego i jedno z Ojcem ukazuje w swojej osobie dobroć i  miłość Tamtego. Jezus, zanim postanowiliśmy wybrać Boga, wyszedł nam pierwszy na spotkanie. On nas pierwszy przygarnął w swoje ramiona, zanim my wyciągnęliśmy ręce ku Niemu. On już przebaczył, zanim my skończyliśmy wymawiać nasze „przebacz”. On otworzył nam drogę ku nieskończonej głębi Bożej miłości. „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, aby świat został przez Niego zbawiony”. – poucza Jezus Nikodema w dzisiejszym fragmencie Dobrej Nowiny. A apostoł Paweł doda, że przez tego Syna znów pozostanie pojednane wszystko ze sobą: i to co na ziemi i to co w niebiosach.

 A najciekawsze w tej historii Jezusa jest to, że jest ona bardzo podobna do historii matki z opowiadania Ferrero. Bowiem do życia, do bycia przyjacielem Boga i Jego umiłowanym dzieckiem nie zostaliśmy wybrani za nasze zasługi. To Bóg, bedąc bogaty w miłość, przez tą miłość jaką nas umiłował, nas wybrał i zbawił. A zbawienie od Boga otrzymaliśmy za darmo, jako łaskę otrzymaną jako dar – o czym pisze nam św. Paweł w drugim czytaniu.

Bóg, bogaty w miłość, pragnie każdemu z nas z osobna, w każdej chwili, ofiarować darmowo, dar łaski zbawienia. Bóg z tym darem czeka i zaprasza do odebrania go. W tą niedzielę Laetare, kiedy połowa okresu pokuty za nami, a Wielkanoc coraz bliżej, spróbujmy dostrzec tą wielką prawdę Bożej miłości. I uwierzmy w nią, abyśmy osiągnęli zbawienie, abyśmy wierząc w Jezusa osiągnęli życie wieczne.

Stowarzyszenie
CENTRUM OCHOTNIKÓW CIERPIENIA
Archidiecezji Gdańskiej
Ul. Wojska Polskiego 37, 83-000 Pruszcz Gdański

www.cocgdansk.pl   e-mail: biuro(a)cocgdansk.pl 
BANK SPÓŁDZIELCZY PRUSZCZ GDAŃSKI
40 8335 0003 0118 0253 2000 0001
Administracja strony: admin(a)cocgdansk.pl