SŁOWO BOŻE NA V NIEDZIELĘ WIELKANOCNĄ

 

ks. Rafał Ziemann

Odcięte od źródła zasilania radio, telewizor, lodówka, pralka, lampa... są tylko meblami bez większej wartości. Nie spełniają swego istotnego zadania. Z chwilą podłączenia ich do źródła zasilania nabierają pełnej wartości, zaczynają „żyć”.

 

Podobnie dzieje się z naszym życiem duchowym. Aby każdy z nas mógł przynieść zamierzony przez Boga owoc, musimy starać się być nieustannie złączeni z Chrystusem. Jezus porównuje siebie do winnego krzewu, a nas do latorośli. Mówi: „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, wy latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić”.

Tak jak wartość latorośli, jej żywotność i owocowanie zależy od złączenia z winnym krzewem, tak również wartość naszego życia zależy od naszego złączenia z Chrystusem. Co to konkretnie znaczy? Otóż znaczy to, że każdy z nas jest latoroślą zasadzoną przez Chrystusa w winnicy, której na imię „Kościół”. Każdy z nas ma przynieść taki owoc, jaki mu Bóg wyznaczył wtedy, kiedy go wybrał i obdarzył specjalnym powołaniem.

Podstawową więzią z Chrystusem jest stan łaski uświęcającej, którą uzyskaliśmy w czasie chrztu. Łaskę tę możemy jednak utracić, popełniając grzech śmiertelny. Stajemy się wtedy suchymi, martwymi gałązkami, które należą do winnego krzewu – ale nie żyją, nie owocują.

 

W stanie grzechu śmiertelnego nie jesteśmy zdolni zasługiwać, czyli owocować dla swego życia wiecznego: „Jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie”.

Co zatem powinniśmy czynić, aby nieustannie być z Chrystusem? Przede wszystkim musimy starać się żyć w stanie łaski Bożej. Wszystko inne – modlitwa, Msza św., Komunia św., zachowywanie przykazań, wiara, miłość – to środki lub następstwa życia w łasce Bożej.

Dzięki Chrystusowi wiemy, że źródłem naszego życia duchowego jest sam Bóg. Dzięki Jego miłości i łasce wszystko, co czynimy w naszym życiu, nabiera sensu i wartości. „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity”.

Nieszczęście obumierania w łasce Bożej i brak możliwości przynoszenia owocu rozpoczyna się zazwyczaj od drobnych rzeczy. Zaczyna się od zaniedbań w modlitwie porannej czy wieczornej, co kończy się tym, że w ogóle przestajemy się modlić. Zaczynamy z lenistwa opuszczać Mszę św., a kończy się tym, że przestajemy uczęszczać na Eucharystię. Zaniedbujemy spowiedź z okazji Bożego Narodzenia czy świąt Zmartwychwstania Chrystusa, a kończy się tym, że nie przystępujemy do spowiedzi przez kilka lub kilkanaście lat.

 

Podobnie dzieje się w naszym obumieraniu dla przykazań i wartości moralnych. Zaczynamy od pierwszego papierosa, a kończymy na nałogu, z którego później trudno się wyleczyć. Zaczyna się od jednego kieliszka, a często kończy się na nałogu alkoholowym. Wyciągamy rękę po pierwszą działkę narkotyku, a może się to zakończyć zmarnowaniem i utratą zdrowia i życia. Niewinnie zaczyna się od flirtu czy od pierwszej niewierności małżeńskiej, a kończy się na rozwodzie, rozbiciu małżeństwa i rodziny.

Pamiętajmy, że ile razy sami odcinamy się od Chrystusa i Jego łaski, tyle razy obumieramy i nie przynosimy owocu. Nic dziwnego, że nasze serca stygną i w wielu wypadkach kończy się tym, że całkowicie odchodzimy od Chrystusa. Odłączeni od Jezusa, nie tylko nie przynosimy zleconego przez Boga owocu, lecz także nasze życie kończy się duchową porażką. Spełniają się wtedy słowa Chrystusa: „Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją i wrzuca do ognia, i płonie” (J 15,6).

Nasza wspólnota z Chrystusem jest możliwa dzięki obecności łaski uświęcającej w naszym sercu. Dzięki współpracy nią wzrastamy w świętości. Trzeba więc zatroszczyć się przede wszystkim o religijny tryb życia, o życie Boże w nas, o wierność woli Bożej wyrażonej w „Dekalogu” i „Kazaniu na Górze”. Do tego jest potrzebny ciągły rozwój modlitwy, zarówno indywidualnej, jak i wspólnotowej. Pokarmem, który ubogaca nasze życie duchowe, jest słowo Boże oraz korzystanie z sakramentów, zwłaszcza spowiedzi oraz Komunii Świętej. Uczestnicząc natomiast w liturgii włączamy się w rytm roku liturgicznego, w którym Kościół odsłania całe misterium Chrystusa. Dzięki zaangażowaniu w rozwój duchowy, dokonujący się we wspólnocie Kościoła, możemy walczyć ze złem, ale i pomnażać dobro.

Chrześcijanin to człowiek, który na wzór św. Pawła daje swoim życiem gorliwe świadectwo przynależności do Chrystusa. Dzięki miłości wobec Boga wzrasta w nim również bliskość wobec innych. Papież Benedykt XVI w encyklice „Deus caritas est” napisał: „Kto do Boga zmierza, nie oddala się od ludzi, ale staje się im prawdziwie bliski” (nr 42). Jan Apostoł przypomina, że mamy miłować nie „słowem i językiem, ale czynem i prawdą”. Bracia i siostry! Trwajmy zatem w jedności z Chrystusem. To jest nasza misja i powołanie tu, na ziemi. Od niej zależy wartość naszych czynów, naszych modlitw, wartość naszego życia.

Obfite owocowanie jest związane z trwaniem we wspólnocie z Chrystusem. Inna możliwość by wzrastać, rozwijać się i owocować nie istnieje. Mamy stawać się żywą latoroślą, pozwalając Panu oczyszczać nas z tego, co powoduje nasze duchowe obumieranie.

Stowarzyszenie
CENTRUM OCHOTNIKÓW CIERPIENIA
Archidiecezji Gdańskiej
Ul. Wojska Polskiego 37, 83-000 Pruszcz Gdański

www.cocgdansk.pl   e-mail: biuro(a)cocgdansk.pl 
BANK SPÓŁDZIELCZY PRUSZCZ GDAŃSKI
40 8335 0003 0118 0253 2000 0001
Administracja strony: admin(a)cocgdansk.pl