16 października. Trzecia niedziela ze świętą Teresą z Avila.

Misja wymaga kontemplacji.

Będziecie moimi świadkami!

Przeżywanie miesiąca misyjnego w towarzystwie Matki Bożej

i świętych, którzy naznaczyli duchowość bł. Luigi Novarese

 Z "Drogi doskonałości" św. Teresy z Avila

Myślenie, że Bóg dopuszcza do swojej intymności ludzi, którzy kochają przyjemności i są wolni od trudów, jest absurdalne. Jestem całkiem pewna, że Bóg wyznacza im o wiele trudniejsze próby, a ponieważ prowadzi ich po szorstkiej i pełnej przepaści ścieżce, na której czasami wydają się gubić drogę, tak że muszą zawrócić, aby rozpocząć podróż od nowa, konieczne jest, aby Jego Majestat podtrzymywał ich nie wodą, ale winem, tak aby, upojeni, nie zdawali sobie sprawy z tego, co cierpią i mogli to znieść. Z tego powodu widzę bardzo niewielu prawdziwych kontemplatyków, którzy nie są pełni odwagi i zdecydowani na cierpienie, ponieważ pierwszą łaską, jakiej Pan im udziela, jeśli są słabi, jest zaszczepienie w nich odwagi i sprawienie, by nie obawiali się cierpienia jakiegokolwiek rodzaju.

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.

Z myśli Bł. Luigiego Novarese

Misjonarz nawet taki. Tytuł jest frazą często wypowiadaną przez Pietro Salvi Alessio (1943-1951), jest też tytułem życia o nim napisanego przez chorą od wielu lat zakonnicę karmelitankę, która pisze pod pseudonimem Romanella.

Życie tego bohaterskiego dziecka to życie dziecka znacznie dojrzalszego niż wiek, w którym się znajdowało, z wizjami tak głębokimi, że wydają się być ponad swoje lata.

Wspomnienie Piotra, który chciał mi towarzyszyć swoimi modlitwami i ofiarą swoich cierpień podczas pierwszej pielgrzymki chorych księży do Lourdes, oraz jego śmierć w tym czasie nigdy nie dawały mi doskonałego spokoju, dopóki nie wydałem precyzyjnego polecenia: "Chcę, aby moje życie zostało opublikowane".

Przecież Pan mówi do dusz prostych, do szczerych dusz dziecięcych i daje się im zrozumieć bardziej niż dorosłym, którzy zawsze są ekstrawertyczni wobec otoczenia, albo introwertyczni w kontemplacji własnego ja i własnego rozumowania.

W moją duszę wciąż wkrada się inna myśl: w życie tak wielu chorych i tak wielu członków Centrum zdaje się wkraczać pokusa herezji działania, a ideał misyjnej siły samego Centrum, kontemplacyjny ideał modlitwy, przestaje być rozumiany.

Słowo Boże. Z Ewangelii według Łukasza (Łk 6,12)

W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić i całą noc spędził na modlitwie do Boga.

Rozważania tajemnic pochodzą z katechezy papieża Franciszka "Modlitwa kontemplacyjna" z 5 maja 2021 r.

Pierwsza tajemnica. Sól kontemplacji.

Wymiar kontemplacyjny osoby ludzkiej - nie będący jeszcze modlitwą kontemplacyjną - jest trochę jak „sól” życia: nadaje smak, nadaje styl naszym dniom. Można kontemplować patrząc na słońce wschodzące o poranku lub na drzewa, które wiosną pokrywają się zielenią; można kontemplować słuchając muzyki lub śpiewu ptaków, czytając książkę, stojąc przed dziełem sztuki lub tym arcydziełem, jakim jest ludzkie oblicze. Kto żyje w wielkich miastach, gdzie wszystko, możemy powiedzieć, jest sztuczne i funkcjonalne, temu grozi utrata zdolności do kontemplacji. Kontemplacja nie jest przede wszystkim sposobem działania, lecz sposobem istnienia, bytu kontemplacyjnego.

Druga tajemnica. Kontemplacyjne tchnienie modlitwy.

Bycie człowiekiem kontemplacyjnym nie zależy od oczu, lecz od serca. I tu pojawia się modlitwa, jako akt wiary i miłości, jako „oddech” naszej relacji z Bogiem. Modlitwa oczyszcza serce, a wraz z nim rozjaśnia także spojrzenie, pozwalając nam pojąć rzeczywistość z innego punktu widzenia. Kontemplacja jest spojrzeniem wiary utkwionym w Jezusa Chrystusa. «Wpatruję się w Niego, a On wpatruje się we mnie» - mówił do w czasach swego świętego proboszcza wieśniak z w Ars modlący się przed tabernakulum. Wszystko rodzi się stąd: z serca, które czuje, że jest postrzegane z miłością. Wtedy rzeczywistość jest kontemplowana innymi oczyma.

Trzecia tajemnica. Spojrzenie miłości.

„Wpatruję się w Niego, a On wpatruje się we mnie!”. Tak właśnie jest: w miłosnej kontemplacji, typowej dla najbardziej intymnej modlitwy, nie potrzeba wielu słów: wystarczy spojrzenie, wystarczy przekonanie, że nasze życie jest otoczone wielką i wierną miłością, od której nic nas nie może oddzielić.

Jezus był mistrzem tego spojrzenia. W Jego życiu nigdy nie brakowało okresów, przestrzeni, milczenia, miłosnej komunii, która pozwala istnieniu, by nie zostać spustoszonym przez nieuniknione próby, lecz zachować piękno w nienaruszonym stanie. Jego tajemnicą była relacja z Ojcem Niebieskim.

Czwarta tajemnica. Brak kontrastu między kontemplacją a działaniem.

Niektórzy dawni mistrzowie duchowości pojmowali kontemplację jako przeciwieństwo działania i wywyższali te powołania, które uciekają od świata i jego problemów, aby całkowicie poświęcić się modlitwie. W Jezusie Chrystusie i w Ewangelii nie ma jednak opozycji między kontemplacją a działaniem. Być może taka tendencja pochodzi z wpływów jakiegoś filozofa neoplatońskiego, ale z pewnością jest to dualizm, który nie należy do orędzia chrześcijańskiego.

Piąta tajemnica. Podążanie za Jezusem drogą miłości.

W Ewangelii jest tylko jedno wielkie wezwanie: aby iść za Jezusem drogą miłości. Jest to szczyt i centrum wszystkiego. W tym sensie miłosierdzie i kontemplacja są synonimami, mówią to samo. Święty Jan od Krzyża twierdził, że mały akt czystej miłości jest bardziej pożyteczny dla Kościoła niż wszystkie inne dzieła razem wzięte. Największym cudem, jakiego może dokonać chrześcijanin jest to, co rodzi się z modlitwy, a nie z pychy naszego „ja”, to, co zostaje oczyszczone przez pokorę, nawet jeśli jest to odosobniony i cichy akt miłości. I to jest droga modlitwy kontemplacji. „Wpatruję się w Niego, a On wpatruje się we mnie!” i mamy tu to czynienia z aktem miłości, milczącego dialogu z Jezusem, który czyni wiele dobrego Kościołowi.

Modlitwa (inspirowana myślami św. Teresy)

Udając, że wchodzimy do nieba

bez uprzedniego wejścia w siebie

aby lepiej poznać siebie

i rozważyć naszą nędzę,

by zobaczyć, jak wiele zawdzięczamy Bogu

i potrzebę, jaką mamy dla jego miłosierdzia,

to czysta głupota.

Pan mówi: nikt nie idzie do Ojca inaczej niż przeze Mnie.

I jeszcze raz: Kto mnie widzi, widzi Ojca mojego.

Teraz, jeśli nigdy nie będziemy na Niego patrzeć,

ani nie zastanawiamy się, co jesteśmy Mu winni,

ani śmierci, którą za nas poniósł,

Nie wiem, jak możemy Go poznać i służyć mu.

A bez tych dzieł służby,

jaką wartość będzie miała nasza wiara?

A jaką wartość będą miały nasze dzieła

oddzielone od nieocenionych zasług

Jezusa Chrystusa, naszego Dobra?

Kto zatem skłoni nas do miłości Pana?

Niech Pan sprawi, byśmy zrozumieli

ile go kosztowaliśmy,

jak bardzo nie pasuje, by sługa

był czymś więcej niż mistrzem,

że aby wznieść się do chwały trzeba pracować

i że trzeba się modlić

nie wchodzić zawsze w pokusy.

Dziewico Maryjo,

Matka słuchania i służby

naucz nas medytować w naszych sercach

Słowo Twojego Syna,

modlić się z wiernością

by stawać się coraz bardziej uważnymi

na potrzeby naszych braci i sióstr. Amen (Papież Franciszek)

Stowarzyszenie
CENTRUM OCHOTNIKÓW CIERPIENIA
Archidiecezji Gdańskiej
Ul. Wojska Polskiego 37, 83-000 Pruszcz Gdański

www.cocgdansk.pl   e-mail: biuro(a)cocgdansk.pl 
BANK SPÓŁDZIELCZY PRUSZCZ GDAŃSKI
40 8335 0003 0118 0253 2000 0001
Administracja strony: admin(a)cocgdansk.pl